środa, 16 października 2013

Zabawki atakują

Po ostatniej wizycie w sklepie z zabawkami nadal leczę się z szoku i traumy (a było to z miesiąc temu..). Poszłam tam po zabawkę dla dziecka znajomych i naprawdę nie było mi łatwo znaleźć coś odpowiedniego. Już na samym wejściu powitała mnie lalka-bobas z zębami wampira.. No może nie taki był zamysł projektanta tej zabawki, ale naprawdę wyglądała jak mały potworek, który zaraz się na mnie rzuci i rozpłata mi gardło.. Nie chciałabym mieć czegoś takiego w domu. Kto to kupuje dzieciom?? Co najlepsze - zabawka dozwolona od trzeciego roku życia.. Gdybym ja się w dzieciństwie bawiła czymś takim, to zapewne miałabym w dorosłym życiu jakiś uraz i lęk przed niemowlakami. Ale najlepsze było dopiero przede mną.

Z całej góry przeróżnej tandety wyłoniło się coś, co nadal nie daje mi spać po nocach.. Zwycięzcą plebiscytu na najbardziej upiorną zabawkę roku (a może nawet wszech czasów..) według jednoosobowego jury pod moim przewodnictwem jest...Trumienka do zabawy...Tak, to nie żadna literówka. Dzisiejsze dzieci (te powyżej 5-tego roku życia oczywiście) mogą swoje ulubione postaci z bajek przenocować w małej plastikowej trumience. Oczywiście te postaci wcale się nie obrażą, a nawet docenią taki nocleg, bo są dziećmi potworów;) No słodko.. Pan sprzedawca na szczęście mnie uspokoił i powiedział, ze te trumienki już marnie się sprzedają, bo to było modne w poprzednim sezonie. Nie, nie zapytałam się co jest modne w tym sezonie. Bałam się. Kupiłam zawsze aktualnego pluszowego misia, zapłaciłam i uciekłam..


I tylko jakiś niesmak pozostał mi po tej wizycie, bo gdy sama byłam dzieckiem to sklepy z zabawkami i same zabawki wyglądały jakoś inaczej..Wszystko wydawało się takie łagodne, bardziej przyjazne i bardziej różowe;) Chociaż muszę przyznać, że ja w dzieciństwie bawiłam się lalkami Barbie, które też podobno mogą mieć negatywny wpływ na psychikę dziecka. Ktoś wyliczył, że gdyby Barbie była naszych rozmiarów, to miałaby 175 cm wzrostu i ważyła ok 50 kg (BMI=16,3 ). Ponadto miałaby nienaturalnie długie nogi, brzuch, w który zmieściłoby się tylko pół wątroby i kilkadziesiąt centymetrów jelita, za małe ręce i stopy oraz szyję, która nie utrzymałaby tak dużej głowy... Jednym słowem taka kobieta nie mogłaby istnieć (więcej o wymiarach Barbie i nie tylko na: dying-to-be-barbie ). Tak czy inaczej, ja uwielbiałam te lalki, ale jakoś nie zmusiło mnie to do odchudzania w dzieciństwie, ani nie wpłynęło na model kobiecego piękna w dorosłym życiu. Widocznie byłam szczęściarą, bo oprócz zabawy w cukierkowy świat barbie, bawiłam się też w Matkę-Polkę (czyli kobietę pracującą, na którą w domu czeka trójka bobasów, pranie, sprzątanie, gotowanie i ploteczki z inną Matką-Polką) oraz w inżyniera (w końcu budowanie z klocków lego to nie przelewki).

źródło: www.demotywatory.pl


2 komentarze:

  1. Czasy się zmieniają, niestety na gorsze w tej kwestii... Misia świetnego wybrałaś i właśnie takie pamiętam z dzieciństwa, chyba nie chciałabym mieć takich wspomnień, jakie wymieniłaś na początku :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak - wszystko się zmienia i jakoś trudno mi się pogodzić z tym, że w życiu pojawia się coraz więcej brutalności, która nikogo już nie dziwi i nie szokuje..

    OdpowiedzUsuń