![]() |
zwiedzanie |
trochę lenistwa |
![]() |
fajne widoki |
![]() |
chcę tam wrócić! |
Konsekwencją takiego stanu wyluzowania było to, że zmienił się mój schemat dnia i posiłków.. Pozwoliłam sobie naprawdę na bardzo dużo, bo na wakacjach się nie ograniczam. Piłam drinki, jadłam lody i ciasta i z raz nawet pozwoliłam sobie na frytki..Wiem, wiem - chyba zwariowałam, żeby tak się opychać kaloriami.. Gdzie moja determinacja w dążeniu do celu? Gdzie moja silna wola?!
Cóż...Jestem tylko człowiekiem, a nawet tylko Kasią i stwierdzam, że małe szaleństwa mnie nie zabiją. Nie można tak cały czas być jak naciągnięta struna.Czasem pozbywam się tego kija od szczotki, który cały czas utrzymuje mnie w pionie i pozwalam sobie na luz. Odpoczęłam, naładowałam akumulatory pozytywną energią i nadchodzi czas, by kij wrócił;)
![]() |
zrelaksowana ja - make up -->no make up i uśmiech od ucha do ucha |
Wakacje się skończyły i powracam do rzeczywistości. No i ta rzeczywistość zdążyła mnie trochę przytłoczyć. Słońca nie ma, ciepła nie ma, szaro, smutno i ponuro..W dodatku wróciły wszystkie sprawy, przed którymi naiwnie próbowałam się schować - praca, obowiązki i dyscyplina, którą przecież sama sobie narzuciłam...a tak było miło;)
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie było oczywiście wejście na wagę...Trochę mnie ten tema zestresował, bo przez cały tydzień szalałam niedietetycznie mówiąc szczerze..No i tutaj niestety moje obawy się potwierdziły - jak się szaleje z jedzeniem i drinkami na plaży to jakieś konsekwencje muszą być!Niestety, przykre konsekwencje.. Waga wskazała 2 kilo więcej niż przed wyjazdem! 2 kilo!!!Niby tragedii nie ma, ale to są 2 tygodnie ciężkiej pracy na siłowni w plecy, więc zabieramy się ostro za siebie i ćwiczymy jeszcze intensywniej!
Jedno spojrzenie w lustro i widzę, że cera tez już nie taka jak wcześniej - niby opalona, ale w kondycji nieco gorszej (ehh.. słodycze...). No to wracamy do diety sprzed wakacyjnego szaleństwa!
Oczywiście już tak mam, że gdzie nie spojrzę, to widzę robotę dla siebie. Bo a to trzeba posprzątać, poprać, ogarnąć dokumenty i jeszcze praca, do której w ogóle nie chce mi się wracać. A jak sięgnę pamięcią tydzień wstecz i pomyślę, że wówczas moim największym problemem było to czy się równo opaliłam z przodu i z tyłu...Oj fajne te wakacje, ale powroty to zawsze dla mnie koszmar. Muszę sobie jednak jakoś poradzić i znów się wbić w ten mój perfekcyjny schemat:)
Też jest Wam tak ciężko po wakacjach?
Ja mam tak samo Kasiu z powrotami z wakacji i ta szara rzeczywistość :( ale najwspanialsze są chwile kiedy wspominamy. Nie miej wyrzutów szybko zrzucisz te 2 kg a nawet więcej przecież naładowałaś baterie!A fotki super i ty pięknie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko :):):)
Baterie naładowane, więc zabieram się do pracy i nie będę miała czasu na smucenie się szarością;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)