No już tak mam, że lubię słodycze i w tej kategorii produktów spożywczych w ogóle nie jestem wybredna - biała czekolada, czy gorzka - siup do buzi, szarlotka czy murzynek - no to am, ciasteczko kruche czy kokosanka - mniam mniam;) No taka już ze mnie tolerancyjna pożeraczka pysznotek.
Na diecie, jak wiadomo, deserów nie ma. No bo to bez sensu faszerować się tłuszczem i cukrem (a to głównie większość deserów zawiera), gdy mamy dziennie spożyć max 1400 kcal, które przecież można poświęcić na bardziej wartościowe żywieniowo składniki...
W mojej diecie na szczęście znalazło się miejsce na drobne przyjemności (bardzo dziękuję Pani dietetyk!). Wprawdzie te pysznotki nie zdarzają się codziennie, ale najważniejsze, że są:))
A oto mój ulubiony deser (właściwie jem go zamiast drugiego śniadania lub podwieczorku raz na jakiś czas):
![]() |
Panna cotta w lżejszej wersji |
- 3/4 szklanki mleka (lepsza wychodzi na mleku sojowym, ale może być też krowie max 2%),
- 1 płaska łyżeczka brązowego cukru (ja pomijam ten składnik),
- 1 łyżka kaszy manny,
- ziarenka z 1/4 laski wanilii lub kropla esencji z wanilii (można ten składnik pominąć),
- garść malin.
Przygotowanie:
Do mleka dodać cukier i wanilię, doprowadzić do wrzenia. Gdy zacznie wrzeć, dodać kaszę mannę (cały czas mieszając) i ponownie zagotować. Następnie przelać do miseczki i pozostawić do wystygnięcia.
Maliny pognieść widelcem.
Kaszę mannę wyłożyć na talerzyk i polać sosem z malin.
Smacznego!
Przepis oczywiście dostałam wraz z jadłospisem od Pani Agnieszki - dietetyka z Tuan Club - www.tuanclub.pl
wygląda smacznie, byłoby super gdyby nie ta kasza - nie znoszę jej :(
OdpowiedzUsuńZamiast kaszy można spróbować kombinacji serka homogenizowanego (bez cukru) z wanilią i żelatyną
OdpowiedzUsuńHehehe..Znam ten przepis i też polecam. PYCHA !!
OdpowiedzUsuń