czwartek, 18 lipca 2013

Dietetycznie znaczy zdrowo

Dietę najlepiej zaczyna mi się od poniedziałku, a kończy we wtorek;) Dlatego tym razem postanowiłam zacząć od razu, gdy ją otrzymałam, co w moim przypadku znaczyło od wtorku. Dzisiaj, niemalże miesiąc po tym wydarzeniu, mogę stwierdzić, że była to dobra decyzja. Nie można wszystkiego odkładać na jutro, na poniedziałek, na lepsze czasy, bo wtedy możemy się nie zdecydować nigdy.

Nie wierzę w diety cud. Nie wierzę, że jedząc niemal sam tłuszcz można schudnąć, że zastępując posiłki jakąś chemią z saszetek, można poprawić swój metabolizm, że woda z dziwnym specyfikiem sprawi, że schudnę o dwa rozmiary. Nie mam zaufania do tych wszystkich tabletek, suplementów, koktajli. Nie wierzę, że cokolwiek w życiu może przyjść łatwo.

Wierze natomiast w diety oparte na wyrzeczeniach, bo to przecież niemożliwe żeby jeść wszystko i nie tyć a nawet chudnąć (chyba, że jesteś w gronie szczęściarzy, którym matka natura zafundowała mega szybki metabolizm, albo zawodowym sportowcem, który trenuje kilka razy dziennie).

Nie mogę powiedzieć, że z dietą ułożoną dla mnie przez dietetyka z Tuana jest inaczej. Ma ona dostarczać 1400-1500 kcal i zaspokajać zapotrzebowanie na główne składniki odżywcze.Stosowanie jej wymaga ode mnie rezygnacji z niektórych smakołyków, których spożywanie  nie niesie ze sobą nic dobrego. A z czego konkretnie? Oto lista:
- ze słodyczy oraz różnych słonych przekąsek (typu chipsy, paluszki itp.)-ze względu na wysoką wartość kaloryczną i mizerną wartość żywieniową (wysoka zawartość tłuszczu, węglowodanów prostych, soli,  mało witamin i minerałów),

-z kawy - odwadnia i wypłukuje magnez z organizmu, a pita z mlekiem dostarcza nadprogramowych kalorii,

-z kotletów i produktów smażonych w głębokim tłuszczu (ach ta panierka chłonąca tłuszcz),

- z tłustych wędlin i serów,

-ze słodzonych produktów mlecznych (o tak- jogurty owocowe wcale nie są takie zdrowe, bo mają w sobie dużo białego cukru),

-z napojów gazowanych i dosładzanych soków (wszędzie ten cukier!),

-z fast foodów (powody są raczej oczywiste),

-z alkoholu .

To już nie dla mnie


Nie jest to może łatwe, ale konieczne i to nie tylko ze względu na chęć poprawienia swojego wyglądu, ale przede wszystkim, by zadbać o zdrowie. Wyeliminowanie z diety tego wszystkiego, co zaśmieca mój organizm i  utrudnia mu funkcjonowanie sprawiło, ze na co dzień mam więcej energii, mniej dokuczliwie odczuwam zmęczenie i pozbyłam się wreszcie tego wiecznego poczucia ciężkości w żołądku.


źródło- demotywatory.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz