No i taki dzień nadszedł wczoraj. Powitał mnie kiepską pogodą i zupełnym brakiem energii. Nie chciało mi się wstać z łóżka, nie chciało mi się z nikim rozmawiać. Był to akurat mój wolny dzień i , oprócz godzinnego treningu, wykorzystałam go na totalne nicnierobienie niestety. Straciłam chyba z godzinę na bezmyślne gapienie się w telewizor. No i w dodatku rozmarzyłam się o słodyczach. Byłam już o krok od złamania się. Już oglądałam nawet pudełko z ciastkami schowane w zakazanej szafce, z której wyjmuje cokolwiek tylko wtedy, gdy mam niespodziewanych gości. Na szczęście oparłam się pokusie, ale uwierzcie, że było ciężko.
WALKA Z SAMYM SOBĄ TO NAJCIĘŻSZA Z WALK!
-postarać się wyjść z domu chociaż na rolki lub krótki spacer (tylko gdzieś, gdzie nie ma sklepów, cukierni itp!),
-jeśli nie ma opcji na wyjście z domu, zająć myśli czymś innym - zadbać trochę o siebie, pomalować paznokcie, wziąć przyjemną kąpiel, albo zając się sprzątaniem,
- poprzymierzać ubrania, które kiedyś były za małe, a teraz pasują (to mi przypomina o celu),
-zrobić sobie coś dobrego do picia (herbatkę owocową albo yerba mate - ostatnio kupiłam świetną waniliowo-kokosową).
Szczęśliwie dzisiaj jest nowy dzień i od samego rana mam świetny humor:)
Biorę wszystkie :)
OdpowiedzUsuńTak w moim przypadku sprzątanie sprawdza się najlepiej :)Dzień wolny jak na razie nie istnieje w moim słowniku- jak na razie..
OdpowiedzUsuńHmmm... Yerba waniliowo- kokosowa. Jeszcze nie piłam takiej :)