niedziela, 7 lipca 2013

Ja w zwierciadle

Lubię patrzeć w lustro, choć nie zawsze cieszy mnie to co w nim widzę. Codziennie uśmiecha się stamtąd do mnie dziewczyna, taka koło trzydziestki (no bardziej poniżej trzydziestki), trochę z nadwagą (no może trochę bardziej niż trochę;)), ani ładna ani brzydka. Nie rzuca się w oczy, a jej styl jest jakiś taki stonowany. Nie zwróciłbym na nią uwagi, gdybym mijała ją na ulicy.
 Czasem ma zmęczone spojrzenie i szarą twarz, czasem jest szczęśliwa jakby tylko dla niej świeciło słońce (jak na zdjęciu). Przywykłam już do niej, do jej fochów i dziwnych pomysłów, do tego, że czasem milczy choć chciałaby krzyczeć i czasem krzyczy, choć powinna milczeć. Przywykłam do tego, że daleko jej do doskonałości. I chociaż czasem mnie denerwuje, muszę ją oglądać co rano.Oj tak..niełatwo żyć z samym sobą;)
Niełatwo jest mi godzić się ze swoimi niedoskonałościami, bo chociaż do nich przywykłam, to wiem, że wciąż istnieją Postanowiłam zatem z nimi powalczyć. Szczerze mówiąc, już wiele razy taką walkę podejmowałam i niestety wiele razy poznałam gorzki smak porażki. Oto moje pomysły na szeroko zakrojoną walkę z niedoskonałością przetestowane w ciągu roku:
1) będę codziennie szlifować angielski przynajmniej pół godziny dziennie - poległam po trzech dniach,
2) kupię sobie podręcznik i nauczę się włoskiego samodzielnie, to będę miała wielką satysfakcję -podręcznik wprawdzie kupiłam i udało mi się przerobić z 5 lekcji, ale nadal po włosku porozumieć się nie mogę,
3) będę codziennie gotowała zdrowe i smaczne obiady-no cóż zdrowe to może one i były, ale smaczne to już nie za bardzo i taakie czasochłonne,
4) będę codziennie rano biegać, bo o formę trzeba dbać - no trochę się nie udało, bo najpierw wstawanie o 5:00 mi nie wyszło, a jak już stwierdziłam, że może być później, to bieganie mi nie wyszło, bo po pierwszej zadyszce dałam za wygraną,
5) będę sobie codziennie robić staranny makijaż i fryzurę i paznokcie, bo przecież trzeba wreszcie porządnie się prezentować - hmm... niestety nie jestem mistrzem makijażu i fryzjerstwa i gdy po pierwszej takiej sesji zobaczyłam się w lustrze w pracy (w normalnym świetle a nie upiększającym- łazienkowym) stwierdziłam, że  twarz klauna raczej nie polepsza mojego image'u toteż powrócę do naturalnego looku;)
Takich prób było jeszcze kilka, ale udowodniły mi tylko, że mam problem z dotrzymywaniem obietnic dawanych samej sobie. Nie poddaję się jednak i podjęłam kolejne wyzwanie. Tym razem mam nadzieję w nim wytrwać, a prowadzenie tego bloga ma mi w tym pomóc. Będę dokumentować swoje poczynania i liczę, że doda mi to energii i determinacji potrzebnych do osiągnięcia sukcesu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz