piątek, 19 lipca 2013

Jesteś tym, co jesz?

Śmietankowy krem rozpływa się w ustach. Jego słodycz cudownie współgra z czekoladowym biszkoptem nasączonym ponczem i delikatną nutą konfitury wiśniowej...W-ztka..Mniam.. Jeszcze tylko 3 łyżeczki i ciastko skończone.. Ale jedno nie wystarczy-o nie! Trzeba jeszcze zjeść szarlotkę o tak- to jest to:) A na deser po deserze coś lekkiego..może sernik z galaretką..Jeszcze tylko chwila i zatonę w tej cukrowej rozkoszy.... I nagle..Brzdęęęęęęęęęk!! Brzdęęęęęęęęęk!! Brzdęęęęęęęęęk!! Dźwięk budzika - brutalny i nieugięty, wyrywa mnie z tego kalorycznego snu. Teraz jest to sen, ale jeszcze niedawno, wstyd się przyznać, tak wyglądała moja rzeczywistość.

Zawsze lubiłam jeść. Zawsze musiałam skończyć wszystko co zaczęłam-niezależnie czy była to praca domowa, czy otwarta paczka chipsów;) Dlatego też zawsze byłam grubiutka. Jako dziecko, w tajemnicy przed rodzicami, po prostu pochłaniałam smakołyki , jako nastolatka nigdy nie byłam na diecie. Dopiero w dorosłym życiu moja otyłość zaczęła mi przeszkadzać i winiłam ją za wszelkie porażki. To było takie proste-" coś mi nie wyszło, bo jestem gruba" mówiłam i pochłaniałam zawartość lodówki (z żalu oczywiście i żeby siebie ukarać ;)).

Nigdy nie sądziłam, że dam radę schudnąć, bo jedzenie było przyjemnością, z której nie potrafiłam zrezygnować.

Był to pewien błąd w myśleniu, bo przecież nie muszę z niczego rezygnować, tylko zmienić swoje podejście. Żeby łatwiej pozbyć się nadmiernych kilogramów trzeba  zastąpić przyjemność, jaką daje jedzenie innymi przyjemnościami. Przecież zawsze można zrobić dla siebie coś dobrego - iść do fryzjera, umówić się z przyjaciółką na spacer, zafundować sobie fajny zabieg. Ja wymieniłam jedzenie na ćwiczenia (wystarczy pół godziny dziennie). Poza tym, za namową dietetyka z Tuana, zrezygnowałam z podjadania między posiłkami i zaczęłam zwracać uwagę na godziny posiłków (jem co 3 godziny, bo to podobno najlepsze z fizjologicznego punktu widzenia). Dietetyk wprowadził również do mojego jadłospisu produkty bogate w składniki odżywcze.

Moje zakupy:)
 Oto co teraz jem:

-owoce i warzywa (5 razy dziennie - przy czym częściej warzywa, bo owoce to niestety też cukier),

-produkty z pełnego przemiału (pełnoziarniste makarony, kasze, ciemne pieczywo),

-nabiał (wybieram produkty chude i koniecznie bez cukru -jogurt, maślanka, kefir, chudy twaróg, serek ziarnisty light, mozzarella light),

-mięso (też możliwie mało tłuste - kurczak, indyk, chuda wołowina),

-chude wędliny.

Podwieczorek - serek wiejski z truskawkami i amarantusem..pycha


Na efekty nie trzeba było długo czekać:) - 5.5 kg w miesiąc:))






3 komentarze:

  1. moje zakupki podobnie wyglądają :D

    a przede wszystkim do sklepu chodzę z gotową lista produktów które mam kupić i dzięki temu omijam zakazane półki :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się..Chodzenie po sklepie z gotową listą zakupów.Pomaga. Zmniejsza pokusy, ale i oszczędzamy :)

    OdpowiedzUsuń