Bańka chińska to mój numer jeden jeśli chodzi o sposoby walki z cellulitem. Prawdą jest, że masaż jest bolesny i trochę mało komfortowy, bo dziwnie się czuję, gdy ktoś mi zasysa kawałek skóry w gumową bańkę i tak przesuwa to narzędzie tortur po całym ciele...
![]() |
A oto kolekcja narzędzi tortur;) Bańki chińskie w różnych rozmiarach |
Dla mnie- osoby zupełnie nieodpornej na ból i, szczerze mówiąc, przewrażliwionej na swoim punkcie - pierwszy zabieg był trudny do wytrzymania, na drugim jęczałam, że boli, na trzecim marudziłam, czwarty był mi obojętny, a na piątym..zasnęłam... Można się zatem do tego przyzwyczaić.
A efekty? Są naprawdę rewelacyjne. Myślałam, że już nic się nie da zrobić z tą okropną pofałdowaną skórą na udach, a tymczasem ona potraktowana gumową bańką zaczęła robić się coraz mniej widoczna i mam nadzieję, że wkrótce zniknie;)
Ktoś mi kiedyś powiedział: "Chcesz być piękna, to cierp!", zatem cierpliwie znoszę bańkowy dyskomfort i czekam na moment, gdy cellulit będzie tylko złym wspomnieniem:)
Więcej o masażu chińską bańką znajdziecie tutaj:
http://www.dayspa.tuanclub.pl/oferta/masaze-i-rytualy/masaze-manualne
Też stosuję banieczkę i to sama już w domku - regularność w tego typu zabiegach to podstawa:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Wiola, bo ja nie daję rady zrobić sobie tego samodzielnie;)
OdpowiedzUsuń