niedziela, 3 listopada 2013

A doba wciąż za krótka..

Przyznam szczerze, że ostatnio zrobiłam się jakaś nerwowa. Nie mam cierpliwości dla innych ludzi i napada mnie irytacja, gdy choć chwilę muszę czekać w kolejce lub stać w korku. Bardziej niż zwykle jestem zła na siebie  kiedy coś mi wypadnie z rąk, pokruszy się, wyleje itp. (niestety zdolny ze mnie typ i wszystko to zdarza mi się codziennie). I jakoś wszystko jest przeciwko mnie.

Coś czuję, że wszystkiemu winny jest niedobór sportu, na który cierpię ostatnio. Bo niestety moje dni stały się coraz krótsze (mimo, że doba nadal trwa 24 godziny) i na nic ostatnio nie mam czasu. Wprawdzie spędzam dużo czasu na świeżym powietrzu, ale to nie to samo...

Z tęsknotą wspominam czasy kiedy uczestniczyłam w Tuanowym programie kształtowania sylwetki i po prostu musiałam znaleźć czas dla siebie. Tak wszyscy wtedy o mnie dbali - i trenerzy i masażyści.. I ja sama dbałam o siebie. I ciągle ćwiczyłam i miałam fajne zabiegi. Czułam się taka  zrelaksowana..


A teraz... Dni przeciekają mi przez palce. Miałam taki dobry plan na zrzucenie jeszcze kilku kilogramów, a nie mam kiedy się za niego zabrać. Biegam ciągle między pracą a domem i nie mam czasu ani na siłownię, ani na rower, pomijam niektóre posiłki, inne jem w biegu.. Gotuję sobie wprawdzie nadal dietetycznie, nie szaleję z kaloriami i oczywiście staram się mimo wszystko ćwiczyć w domu przynajmniej pół godziny dziennie, ale to wszystko za mało! Za mało żeby waga drgnęła w dół i za mało żebym mogła dać upust swoim negatywnym emocjom.. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale tęsknię za ciężkimi ćwiczeniami, za potem ściekającym po czole i za tym uczuciem, kiedy siadam w szatni po treningu ledwo żywa, ale ze świadomością, że pokonałam kolejną barierę własnych słabości, że stać mnie na więcej niż mi się wydawało.

Jeśli byliście kiedyś w siłowni w Tuanie to nie mogliście nie zauważyć wielkiej fototapety ze zdjęciem ćwiczącego mężczyzny. Patrzy się on prosto na Ciebie i w jego oczach widać tą całą determinację i siłę, która nie pozwala mu się poddać. To głupie, ale w chwilach totalnego braku sił patrzę sobie na niego i myślę - "co, myślisz, że tylko Ty jesteś taki twardy?! No to patrz na mnie!", po czym oczywiście następuje pasmo moich spektakularnych sukcesów sportowych;)

Kiedyś zmuszenie mnie do jakiegokolwiek wysiłku graniczyło z cudem. Ciężko mi było się zmobilizować Kanapa była wygodna i bezpieczna i usidliła mnie na dobre. Nie chcę, żeby te dni wróciły.. I nie chodzi tu już wcale o to jak wyglądam (chociaż to, że mieszczę się w mniejsze ubrania wciąż mnie zachwyca), ale o to jak się czuję. Bo mój organizm przyzwyczaił się do zdrowego trybu życia i polubił go nawet, a na każdą negatywną zmianę reaguje rozdrażnieniem.

Oby przyszły tydzień obfitował w więcej wolnego czasu - już ja będę wiedziała jak go wykorzystać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz